Nad Jeziorem Czterech Kantonów królują przede wszystkim dwie góry – Rigi (1797 m n.p.m.) oraz Pilatus (2137 m n.p.m.). Choć jest zima, śniegu jest tu właściwie jak na lekarstwo. Dziś naszym celem jest szczyt Rigi, z łac. Regina montium oznaczający Królową Gór. Cały masyw górski znajduje się w Kantonie Schwyz i cieszy się dość dużą popularnością wśród turystów.

fot. Kolejka zębata jadąca w stronę Rigi Kulm
Ciekawostką jest fakt, że właśnie na Rigi Kulm została uruchomiona pierwsza kolejka górska w Europie w 1871 roku (z Vitznau) a w 1907 roku kolejka zębata z Arth została pierwszą na świecie kolejką o standardowej szerokości, przekształconą na napęd elektryczny. Oryginalna trasa z doliny Arth am See do Goldau już nie istnieje. Dziś dojechać tu można przede wszystkim 2 kolejkami zębatymi, z miejscowości Vitznau oraz drugą, mającą swój początek na stacji Arth-Goldau. Trzecia możliwość to kolejka linowa z miejscowości Weggis, ze wspaniałą panoramą na Jezioro Czterech Kantonów.

fot. Spacer po masywie Rigi
My rozpoczynamy naszą wycieczkę właśnie od stacji kolejki w Weggis. W 10 minut gondolka wywozi nas o jakieś 1000 metrów prosto w górę do Rigi-Kaltbad, znanego z basenów mineralnych i ośrodka SPA. Stamtąd prowadzi wiele szlaków, zarówno na Rigi Kulm jak i w inne ciekawe zakątki masywu Rigi. Choć w pierwotnym planie chcieliśmy wspinać się na szczyt z samego dołu, to po szybkim rozpoznaniu się w internetach, stwierdziliśmy, że tym razem robimy tą górę na luzaku i największe przewyższenie pokonamy właśnie kolejką ( jak zwykle żałujemy, że jeszcze nie zaopatrzyliśmy się w porządny przewodnik ;( ). Z Kaltbad spacerkiem w godzinę dostajemy się na Rigi Kulm a stamtąd ruszamy w stronę Rigi Scheidegg, ciągle mając przed sobą przepiękną panoramę Alp, które tego dnia były naprawdę jak na wyciągnięcie ręki!

fot. Szczęśliwy turysta
Co rusz na drodze, która w zimowych warunkach normalnie zamienia się w sankostradę oraz drogę na rakiety śnieżne, pojawiały się „niedobitki”- duże płaty śniegu. Te skrupulatnie wykorzystywał Czarek do wszelakich zabaw, tarzaniu się po śniegu, zjeżdżaniu na tyłku i rzucaniu w nas śnieżkami. Tak to jest gdy śnieg w zimie widzi się tylko w wysokich górach 😛

fot. Na pierwszym planie widnieje szczyt Grosser Mythen
Docieramy do jednej ze stacji kolejki zębatej wiodącej z Arth-Goldau, a ponieważ mamy dziś bilet na wszystkie kolejki to przejazd kolejką zębatą uznajemy za kolejną atrakcję dzisiejszego dnia i wsiadamy do niej, żeby znowu podwiozła nas pod sam szczyt. Słońce, w końcu przebiło się przez wysokie chmury i oblewa swoim blaskiem całe Rigi. Powoli robi się czas na powrót. Postanawiamy więc znowu wybrać jeszcze inny szlak, który prowadzi nas już w stronę Kaltbad.
Nie spodziewaliśmy się, że cały masyw Rigi jest tak mocno skomunikowany kolejkami a przy tym znajduje się tam tyle różnych pieszych szlaków, którymi można by wędrować cały dzień. To także całkiem spory ośrodek narciarski, gdzie nie brakuje wyciągów, przede wszystkim tych orczykowych. Jedyne czego tej zimy tam zabrakło, to zdecydowanie śniegu!!!