Za drugim razem udało się! Tak, w końcu tutaj jesteśmy! Tym razem bez bólu głowy i stresu możemy zwiedzać. Uff… Alberobello było obowiązkowym punktem naszej objazdówki po Włoszech ale gdy tu przybyliśmy za pierwszym razem nie obyło się bez niespodzianek. Tak naprawdę zdążyliśmy wjechać do miejscowości i następne parę godzin spędziliśmy w jednym z tutejszych warsztatów samochodowych… . Nasz Jeep po prostu zawył i odpadł mu tłumik ;P
Znalezienie mechanika również nie należało do prostych zadań. Choć warsztatów u wujka Google znaleźliśmy parę, to zbliżała się sjesta i część z nich była już pozamykana. Gdy cudem znaleźliśmy otwarty serwis, pozostała tylko kwestia dogadania się o co nam chodzi. Na migi włosko-polsko-niemiecko-angielskie dopięliśmy swego. Pan powiedział tylko mamma mia … ale zabrał się do roboty. Początkowo myśleliśmy, że naprawa pójdzie szybko, ale myliliśmy się. Trwała cały dzień a nasz mechanik musiał parę razy jeździć gdzieś po części. W końcu po godzinach kombinowania… udało się! I nawet nie zdarł z nas kasy. Dobra robota, mamma mia! J
Jednak w tej sytuacji musieliśmy trochę przeorganizować nasze plany i postanowiliśmy, że Alberobello zwiedzimy w czasie powrotu z Otranto a nie jak zakładaliśmy, w drodze do niego. Ale co się odwlecze to nie uciecze!
No więc przybywamy do Alberobello po raz drugi. Samochód parkujemy na jednym z licznych płatnych parkingów tuż przed samym centrum. Stąd już niedaleko mamy do trulli. Mimo, że gościmy tutaj w czasach Covid, ruch jest dość niesamowity. Co tu się działo w czasach przed pandemią?!
Miejsce to jest dość niezwykłe, ponieważ cały region Alberobello słynie z unikatowych form budownictwa – malutkich domków trulli. To budowle z kamienia wapiennego najczęściej na planie koła lub kwadratu wykończone stożkowatym dachem pokrytym kamieniem. Domki te często bielono, co również było charakterystyczne dla tego regionu Włoch. Dodatkowo dach trullo zwieńczony był krzyżem lub rzadziej innym tajemniczym symbolem. Co ciekawe, domki takie wznoszono tu z uwagi na kwestie podatkowe. Opłaty pobierano w Apulii wyłącznie od solidnych i ukończonych budowli, do których trulli się nie zaliczały. Tak więc mieszkańcy mogli zaoszczędzić trochę pieniędzy. Dziś domki te znajdują się na Światowej Liście dziedzictwa UNESCO.
Miasteczko zwiedzamy jak zwykle bez planu. Kręcimy się po uliczkach to tu to tam, zaglądamy w zakamarki. Liczne trulli oferują turystom wyjątkowe noclegi, inne przyciągają do swojego wnętrza sklepikami z pamiątkami a w cieniu jeszcze innych można przycupnąć i coś zjeść lub napić się na przykład orzeźwiającego Aperol Spritz. Uliczki między domkami są przepięknie ozdobione suszonymi kwiatami, ślicznymi dzbanami czy też idealnie kontrastującymi z białymi ścianami, zielonymi oraz kwitnącymi roślinami. Tu jest naprawdę bajkowo! Mimo, iż te zabytkowe trulli zajmują tylko część miasteczka Alberobello i miejsce to jest zdecydowanie wyeksponowane dla turystów to jak najbardziej warto się tutaj pojawić i zobaczyć na żywo te niecodzienne budowle.
Po chwili spacerowania postanawiamy usiąść w cieniu i napić się kawy oraz zjeść lody. Wspominamy jeszcze raz naszą przygodę z Jeepem i wkrótce, okrężną drogą wśród starych, nieodrestaurowanych i już trochę zaniedbanych trulli, wracamy do auta. Pora jechać dalej!