Lecimy na Cypr! Takie słowa pewnie już nie raz słyszeliście od waszych znajomych. Słońce, piękne plaże, palmy i ta pewna pogoda jeszcze na długo przed i po właściwym sezonie to niewątpliwe atuty Cypru. I słusznie, bo wyspa ta ma co turyście zaoferować. Ale tak naprawdę mało kto, oczarowany wizją błogiego urlopu z drinkiem z parasolką w ręku, zadaje sobie pytanie – co jest z tym Cyprem nie tak? Dopiero po przyjeździe na miejsce i odbyciu kilku wycieczek krajoznawczych pojawia się w głowie niektórych, tych bardziej dociekliwych turystów jedna myśl – „no, z tym Cyprem jest coś jednak nie tak”.

fot. Plaża tuż przy lotnisku w Larnace
A prawda jest taka, że i my mimo, iż wiedzieliśmy dobrze, że na wyspie panuje podział na część grecką i turecką i jedna część jest w Unii Europejskiej a druga nie, to nie mieliśmy zielonego pojęcia, dlaczego jest tak a nie inaczej. Jeżdżąc po wyspie jeszcze bardziej zaczęło nurtować nas to pytanie, ponieważ właściwie poruszaliśmy się po 3 różnych terytoriach: greckim, tureckim oraz brytyjskim. A przecież przylecieliśmy tylko na jedną wyspę Cypr…
Otóż historia tej wyspy, choć ciekawa i mogąca się pochwalić ponad 2 tysiącletnim, dość pokaźnym dorobkiem z czasów świetności Grecji , skrywa też wiele krwawych wydarzeń, które po dziś dzień nie są do końca wyjaśnione i skutkują właśnie podziałami.

fot. Manifestacja pokoju na Cyprze
Zagłębiając się w jego historię nieustannie trwa tam walka między ludnością grecką a turecką, która pojawiła się tam za sprawa podboju Cypru w 1570 roku przez Turków. Do tego dochodzi jeszcze położenie geograficzne samej wyspy, które było ciekawym kąskiem dla Wielkiej Brytanii. Mogła ona stąd kontrolować wschodnią część basenu Morza Śródziemnego. I tak w 1925 roku Cypr staje się oficjalną kolonią brytyjską. Ustanowiono dwie bazy wojskowe na terenie Dhekeli i Akritori, które odtąd miały być suwerennym terytorium brytyjskim. I są tam po dziś dzień. Na szczęście przejazdy w obrębie tych terytoriów są dostępne, także nie stanowi to większego problemu dla zwykłego turysty. Co innego natomiast dzieje się z granicą z nieoficjalnym państwem tureckim – Republiką Turecką Cypru Północnego. W wyniku wielu złożonych konfliktów, których ciągle nie dawało się zażegnać, Zielona Linia podzieliła stolicę Cypru, Nikozję na dwie części – grecką i turecką. Są to już lata sześćdziesiąte XX wieku a więc stosunkowo nie dawno, jednak linia ta trwa tam do dziś i jest porządnie strzeżona przez stacjonujące na Cyprze specjalne jednostki sił pokojowych ONZ, UNFICYP. Konflikt pozostaje, mimo wielu prób negocjacji, nadal nie rozwiązany. Dla ciekawskich odsyłam do stronki http://www.psz.pl/116-bezpieczenstwo/grecko-turecki-konflikt-o-cypr , gdzie cały obraz trwającego konfliktu jest szczegółowo nakreślony.

fot. Nikozja – Zielona Linia
Nam turystom pozostaje się jedynie cieszyć, że możemy korzystać w pełni z dobrodziejstw Cypru przede wszystkim południowego ale i po odbyciu szybkiej kontroli granicznej również z jego północnych obszarów. Ruch turystyczny napędza w części greckiej bardzo mocno gospodarkę. Nie brakuje tu wakacjuszy z Rosji oraz Anglii. Ci ostatni na pewno są bardzo zadowoleni, ponieważ podróżując tu z Wielkiej Brytanii czują się prawie jak u siebie w domu – lewostronny ruch drogowy, samochody przystosowane do takiej jazdy oraz język angielski prawie na każdym kroku i tylko słońca tu im nie brakuje😉 .

fot. Chyba jesteśmy w już Turcji – druga strona Nikozji
Tak czy siak my Cyprem, tym południowym jesteśmy zachwyceni i z pewnością polecamy go bardziej niż Sycylię na krótkie wakacje. I to chyba wcale nie dlatego, że blisko mu do Grecji a my z Czarkiem na czele, w Grecji i wszystkim co greckie, jesteśmy po prostu zakochani 😉