Półwysep Iberyjski od dawna po malutku był przez nas eksplorowany. Przede wszystkim dzięki objazdowi po południowym wybrzeżu Hiszpanii z metą na Gibraltarze. Kolejnym razem postanowiliśmy zobaczyć Barcelonę, miasto z naszej listy „must be”, do którego pewnie jeszcze nie jeden raz wrócimy. Tym razem przyszła pora na zupełnie inny kierunek. Północ. Ale nie tylko… .
Portugalia już od dawna siedziała nam gdzieś z tyłu głowy. Wiele o niej słyszeliśmy, ale jakoś zawsze nie było nam samochodem po drodze. Nie wspomnę już o kilometrach jakie nas od Portugalii dzielą. Jednak w tym roku postanowiliśmy połączyć północną Hiszpanię z zupełnie jeszcze nieznaną nam Portugalią i tym samym zrobić wspaniałą objazdówkę po Półwyspie Iberyjskim.
W drodze
Prawie 6000 tysięcy kilometrów, worek wrażeń i nowych doświadczeń a także przeogromne upały jakie nam w tej podróży towarzyszyły (prawie zawsze ponad 40 stopni w cieniu) to bilans naszej 3 tygodniowej, lipcowej, włóczęgi po Półwyspie Iberyjskim. Były pożary widziane z bliska i daleka, które wzbudzały w nas dreszczyk emocji i niepokoju oraz wywoływały uczucie przygnębienia, z powodu niszczącej się na naszych oczach przyrody. Było mnóstwo odwiedzonych plaż, choć prawdziwy plażing pozostawiliśmy sobie na sam koniec wyjazdu. Były zabawy w parkach wodnych w Portugalii i Hiszpanii ( szczególnie polecamy ten w Algarve w południowej Portugalii – Aqua Splash ) oraz niezapomniana jazda na Magic Disku na wybrzeżu Costa Brava. Były i skoki z łodzi do Oceanu Atlantyckiego. Było też dużo zwiedzania przede wszystkim miast, bo tam mimo wszystko łatwiej było się nam schować przed upałami i palącym słońcem. Ach to było wyzwanie, spacery w tych temperaturach! Aczkolwiek plażowanie i smażenie się w słońcu jeszcze bardziej wydawało się nam w tym momencie nie do zniesienia.
Gdzie byliśmy
San Sebastian – Gijon – A Coruna – Porto – Figueira da Foz – Lizbona – Portimao – Sewilla – Benidorm – Walencja – Platja d’Aro
Naszym pierwszym celem od wyjazdu z domu było miasto San Sebastian na północy Hiszpanii w regionie Kraju Basków. Stamtąd poruszaliśmy się powoli na zachód, po drodze zwiedzając miasteczka Lastres, Ribadesella oraz zaglądnęliśmy na jedną z niezwykłych plaż świata – Playa de las Catedrales. Miasto A Coruna, wysunięte dość mocno na zachód Półwyspu Iberyjskiego to nasz ostatni przystanek z noclegiem przed Portugalią. Jadąc już w stronę Porto, zatrzymujemy się na krótki postój i pożegnanie z Hiszpanią w Santiago de Compostela. Stąd już prosto jedziemy na spotkanie z Portugalią, do Porto. W drodze na południe nocujemy w Figueira da Foz. Kolejny, już dłuższy postój to Lizbona. A po tym zasłużonym odpoczynku przyszła pora na najlepsze – południe Portugalii. Algarve stało się naszym najdłuższym przystankiem w całej podróży a miasteczko Portimao dostąpiło zaszczytu być naszą południową bazą wypadową. Następnie, już w drodze powrotnej, przemieściliśmy się do Sewilli, gdzie miasto to skradło nasze serca i zdecydowanie byliśmy tam za krótko! Potem przyszedł czas na Walencję i na koniec jeszcze wybrzeże Costa Brava z noclegiem w Platja d’Aro. Tutaj już chłonęliśmy ostatnie mocne promienie słońca i nastąpił czas powrotu do naszej Szwajcarii.
Podsumowanie
Była to podróż wymagająca, bo trzeba było trzymać się planu ( ograniczał nas czas – 3 tygodnie), chociaż i tak z paru rzeczy zrezygnowaliśmy a parę zrezygnowało z nas. Nie udało się nam przewidzieć wszystkich wstępów do określonych atrakcji, które miały czasem swoje dzienne limity turystyczne. Czasem sami odpuszczaliśmy, bo nie mieliśmy już sił na dogłębne penetrowanie rejonu, w którym się obecnie znajdowaliśmy. Planu nie można sobie było całkiem odpuścić, ponieważ odległość jaka dzieliła nas od domu wymagała stałego poruszania się na przód. Czasem udawało się nam zrobić dłuższe postoje, paru dniowe ale za to rezygnując z innych miejsc. Czasem te krótsze postoje okazywały się być za krótkie, bo tak nam się w tych miejscach podobało a jednak czas i droga powrotna, jaka była jeszcze przed nami, nieubłaganie mówiły – jedź dalej! Mimo to, i tak udało się nam zwiedzić i zobaczyć kawał ziemi oraz docenić i nacieszyć się chwilami spędzonymi w podróży. Choć kilometrów było sporo i ograniczały nas ramy czasowe, to podróż samochodem nie męczyła nas. Tak naprawdę tylko pierwszy i ostatni dzień naszego wyjazdu był spędzony od rana do wieczora w samochodzie w jeździe. Poruszanie się między innymi miastami-punktami naszej podróży, było luźne i nie zajmowało większości dnia. Wplataliśmy w to jeszcze zwiedzanie innych miejsc po drodze, tak że jazda nie była odczuwalna. Tak naprawdę przede wszystkim upał dał nam we znaki!!! Takiego gorąca w tak długim czasie chyba dawno nie przeżyliśmy! Jednak moc wspomnień i przeżyć, jakie doświadczyliśmy w te wakacje zdecydowanie warta była tych paru „niedogodności”.