Jak co roku w okresie Świąt Bożego Narodzenia organizowane są świąteczne jarmarki. Naturalnie są i zwolennicy i jak i ci, którzy zdecydowanie omijają takie atrakcje z daleka. My jesteśmy gdzieś tak po środku. Fajnie jest poczuć świąteczny klimat w takich miejscach, napić się grzanego wina z dekoracyjnego kubka … no i to by było chyba na tyle.
Jako, że nie jesteśmy specami od takich imprez i nie jeździmy specjalnie na każdy taki jarmark, udało nam się już widzieć parę w Polsce, Niemczech a teraz i w Szwajcarii. Gdzie są najlepsze? Naszym zdaniem zdecydowanie przoduje nasza Polska, z najlepszym grzanym winem oraz potrawami tam serwowanymi a nastroju i uroku dodają przepiękne i przeróżne stanowiska z rękodziełem. Drugie miejsce przyznajemy Szwajcarii. A w Niemczech chyba nic nas tam szczególnie nie zachwyciło.
Po rocznej przerwie z powodu koronawirusa powrócił Weihnachtsmarkt (Jarmark Bożonarodzeniowy) do Huttwil w Szwajcarii. To nasze małe miasteczko a jarmark w nim organizowany jest dość dobrze znany w całej Szwajcarii. Do tego w tym roku jarmark w Huttwil był jednym z naprawdę nielicznych, które odbyły się w Szwajcarii, również z powodu pandemii.
Szczęśliwi, że mamy go pod nosem, i nie musimy nigdzie specjalnie jechać, postanowiliśmy się tam wybrać i zobaczyć jak prezentuje się w tym roku, zwłaszcza, że obchodzi swój 25 jubileusz. Jarmark ten ma zawsze swoje miejsce w centrum miasteczka, w okolicy kościoła. Organizowany jest końcem listopada i trwa zwykle 5 dni. Przed pandemią w czasie jego trwania odbywały się tam różne koncerty, śpiewano kolędy, w tym również dzieci ze szkoły prezentowały swoje umiejętności, a także można było posłuchać i zobaczyć jak wygląda gra na alpejskim rogu. Niestety jak na razie pandemia zrobiła swoje i takie atrakcje zostały w tym roku w większości odwołane. Pozostało jedynie przechadzać się pomiędzy stoiskami z rękodziełem, a te rzeczy są naprawdę przepiękne! Na jarmarku znajdują się także budki z jedzeniem, tradycyjnym serem szwajcarskim, prażonymi kasztanami. W czasie jarmarku można spróbować tradycyjnej szwajcarskiej potrawy Raclette ( ziemniaki z dodatkami zapieczone ze specjalnym serem Raclette na małych patelenkach). Oczywiście nie brakuje tutaj również grzańca, choć ten w smaku jest daleki do naszego polskiego. Choć repertuar potraw wydaje nam się, że jest dużo uboższy niż na polskich jarmarkach, bo gównie króluje tu kiełbasa z grilla z bułką, musztardą i keczupem, to miejscowi zachwalają również Risotto oraz …. grochówkę! Brzmi swojsko, prawda? Jednak naszym celem, a przede wszystkim Czarka jest tym razem… niebieska wata cukrowa! Mniaaam