Zaczynamy coraz bardziej zapuszczać się w głąb Rosji. Jedziemy, jedziemy i jedziemy a kilometrów prawie nie ubywa. Czyżby to była wina ogromnych odległości dzielących kolejne miasta na mapie czy może stan dróg, którymi jedziemy? A jedziemy drogami głównymi. Poruszamy się jeszcze w części europejskiej, tej ponoć bardziej rozwiniętej… a to wcale nie wygląda tak kolorowo.

Mijamy krajobrazy, w których dominują pola, łąki i drzewa. Mnóstwo drzew. Brzozy, sosny i inne tak ciasto rosnące, że las widziany z drogi wygląda niczym czarna otchłań, w której nie wiadomo co możemy spotkać. Mijamy drobne wioski, gdzie bieda macha do nas przez okna. Widzimy drobne, drewniane chaty, pięknie zdobione, które czasy swojej świetności maja już dawno za sobą i które dziś w większości nadają się chyba jedynie do skansenu. A jednak dalej mieszkają tu zwykli ludzie…

Docieramy w końcu do Jarosławia, największego z miast Złotego Pierścienia Rosji. Położony jest nad górną Wołgą. Ogromna ilość cerkwi dowodzi bogactwa, jakiego przysporzył ośrodkowi handlowy boom w XVII wieku. Dziś zwany jest rosyjską Florencją a jego zabytkowe centrum w 2005 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Spacerujemy po centrum miasta, gdzie w przeciwieństwie do St. Petersburga panuje cisza i spokój.        W poszukiwaniu prowiantu trafiamy na targ, na którym znajduje się wielka hala, pośrodku której ustawione są lady a na nich ogromne wagi z odważnikami. Widoki niczym z PRL-u. Takie też jest centrum Jarosławia, gdzie zauważyć można jeszcze wiele elementów wspierających narodowy patriotyzm oraz pokazujących dumę narodu. Pomniki, nawet sezonowe bo tworzone z kwiatów, slogany na murach, flagi. Wszystko to ma jednak swój oryginalny, niepowtarzalny klimat. Klimat iście rosyjski.

 

Kamperem do Pekinu, Miasta, Rajd Wenecja-Pekin, Rosja, Śladami Marco Polo

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.