Kirgistan oczarował nas niesamowicie. Poruszając się po tym kraju nasze oczy dosłownie chłonęły piękne widoki, które dostępne były od tak po prostu przy drodze. Jedną właśnie z takich przydrożnych perełek jest jezioro Issyk-kul położone w północnych górach Tien-szan we wschodniej części Kirgistanu. Nie bez powodu jest takie niezwykłe. Naprawdę ma się czym pochwalić.
Issyk-kul, przez Kirgizów nazywane Morzem Kirgiskim, to jezioro bezodpływowe będące zarazem dziesiątym największym jeziorem świata pod względem objętości. Co więcej jest drugim zaraz po Morzu Kaspijskim słonym jeziorem na świecie. Ale to jeszcze nie koniec. Mimo iż położone jest na wysokości 1609 m n.p.m. nigdy nie zamarza dzięki podgrzewającym je gorącym źródłom i stąd też sama nazwa Issyk-kul czyli „gorące jezioro”. Zajmuje ono powierzchnię 6280 km² przez co uznawane jest za drugie co do wielkości jezioro górskie na świecie, zaraz za jeziorem Titicaca w Boliwii w Ameryce Południowej.
Wszystkie te zalety już w połowie XIX wieku zaczęli doceniać Rosjanie osiedlając się tam by następnie w czasach sowieckich móc bez przeszkód eksperymentować z torpedami wodnymi. Północne wybrzeże przeżywało również swój złoty okres w czasie trwania ZSSR kiedy powstawało tam pełno kurortów i ośrodków wypoczynkowych, których ślady są obecne do dziś.
My jedziemy wzdłuż południowego brzegu Issyk-kul kierując się na Naryn. Mijamy przydrożne, biedne wioseczki i malutkie kurorciki, które mimo iż był to koniec czerwca wcale nie wyglądały na zaludnione przez lokalnych turystów czy plażowiczów. Rządni chwili wytchnienia zatrzymujemy się wczesnym przedpołudniem na jednej z plaż, która jest zupełnie pusta, nie licząc lokalesów mieszkających w pobliskiej jurcie czy też rybaków podążających na swoje kutry. Coś wspaniałego! Korzystamy zatem z dobrodziejstwa tego miejsca i w tej wspaniałej scenerii z widokiem na czterotysięczniki wszyscy wskakujemy do wody.