Karakorum Highway – Chiny

Szosa karakorumska to jedna z tych dróg, która zapadnie nam na długo w pamięć. I to wcale nie przez zły stan samej nawierzchni, którą jechaliśmy ładne parędziesiąt kilometrów. Ani nie przez wysokość, na której przebywaliśmy i na którą musiał znów wspiąć się nasz Boxerek. Ani nawet przez straszny kurz i pył, którego po powrocie z wycieczki mieliśmy tony w każdym zakamarku naszego samochodu. Jedyne co zapamiętaliśmy to zabierające dech w piersiach widoki…

Karakorum Highway to najwyżej położona droga w świecie o utwardzonej nawierzchni. Przez przełęcz Chundżerab na wysokości 4800 m n.p.m. prowadzi z Chin do Pakistanu. Niegdyś stanowiła ona część Jedwabnego Szlaku i od wieków podążały nią karawany kupieckie. Sama nazwa Chundżerab oznacza dolinę krwi i pochodzi z czasów kiedy na szlaku grasowali bandyci, którzy grabili i mordowali przejeżdżających kupców.

Dziś trasa ta jest w nieustannym remoncie. Po drodze mijamy ciężkie sprzęty do budowy drogi, które pracują niezmordowanie. Wszędzie otacza nas pył a sama droga miejscami jest kamienisto szutrowa. Jedziemy dwoma kamperami i jedną terenówką z naszym chińskim przewodnikiem. Pan Wong jest nam niezbędny na posterunku policyjnym, mając dla nas pozwolenie na wjazd do strefy przygranicznej. Policja i papierki obecne są nawet w wysokich górach!

W czasie drogi przemierzamy najpierw Płaskowyż Pamirski na wysokości 3000 m n.p.m. mijając po drodze podnóża siedmiotysięczników. Między górami leży chyba jedno z najbardziej malowniczych jezior jakie widzieliśmy – jezioro Kala kul. Pniemy się coraz wyżej i robi się odrobine zielono gdzie dostrzegamy pasące się stada wielbłądów. Mijamy malutkie kamienne wioseczki czy też jurty zamieszkiwane przede wszystkim przez Tadżyków. Mimo, iż krajobraz wydaje się być dość surowy emanuje naturalnym pięknem. Dalej droga ciągnie się do ostatniego chińskiego miasteczka Taszkurganu i potem jest już właściwie granica z Pakistanem.

Zatrzymujemy się pod wielką bramą u stóp lodowca, który mamy na wyciągnięcie ręki… Nasz Czarek dzielnie znosi znaczną wysokość i wcale nie narzeka a kiedy wypuszczamy go z samochodu od razu leci z łopatką na wielką stertę kamieni i jest zajęty kopaniem. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i nie mogąc oderwać oczu od tych cudownych widoków postanawiamy zrobić sobie lunch w plenerze ale już na trochę niższej wysokości. Nad górską rzeką znajdujemy idealne miejsce na postój i obserwowani przez tutejsze dzieci odpoczywamy.

 

, , , ,

Podobne wpisy

2 Komentarze. Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wprowadzić prawidłowy adres e-mail.

Menu