Wiosna to czas wprost idealny na zwiedzanie wysp położonych na południu Europy. Pierwszy i najważniejszy argument za tym przemawiający to brak tłumów turystów kręcących się po małych miasteczkach, siedzących w knajpach czy wylegujących się na plażach. Po drugie pogoda jest już odpowiednia zarówno na zwiedzanie jak i nawet! na plażowanie a przy tym nasze zmysły nieustannie bombardowane są szeroką gamą kolorów i zapachów jakie towarzyszą wiosennym rozkwitom kwiatów i innych roślin.

fot. Plaża Vai na Krecie
Tym razem nasz wybór padł na Kretę, największą grecką wyspę. A ponieważ po naszych wcześniejszych kamperowych wojażach po Grecji kontynentalnej pozostał w naszych sercach sentyment do tego kraju toteż długo nad wyborem kierunku nie zastanawialiśmy się. Tydzień na wyspowe wakacje to czas idealny aby zobaczyć to co konieczne i jednocześnie się tym nie znudzić. Tak więc witaj znowu Grecjo!
Po krótkim, trwającym niespełna 2,5h locie w sobotnie popołudnie lądujemy na Krecie. Wyspa ta jest dość wąska lecz długa, dlatego też pobyt już wcześniej postanowiliśmy podzielić na dwie części – pierwsze dni z noclegiem w okolicach Iraklionu a kolejne w okolicach Chanii, przy której znajdowało się też nasze lotnisko. Ze względu na to, że znaleźliśmy się na Krecie długo przed właściwym sezonem, noclegi mieliśmy już wcześniej zarezerwowane, aby przede wszystkim uniknąć straty czasu na szukaniu ich na miejscu, choć jak się później okazało co poniektóre malutkie hoteliki wydawały się być już otwarte.
Kwiecień to zdecydowanie pora, w której Kreteńczycy dopiero co zaczynają myśleć o tegorocznym „sezonie na turystów” a wiosenne podmuchy wiatru tchną życie w opustoszałe po zeszłorocznym lecie turystyczne miasteczka pełne tawern i sklepików z pamiątkami. Malowanie na biało domostw czy też drobne prace remontowe przy ulicznych straganach oraz w ośrodkach wypoczynkowych, czyszczenie i napełnianie wodą ogrodowych basenów to codzienność jaką możemy zaobserwować w tym właśnie okresie. Wszystko to aby końcem maja czy też początkiem czerwca Kreteńczycy byli gotowi przyjąć tłumy rządnych słońca plażowiczów. My się cieszymy gdyż właśnie teraz możemy w pełni delektować się wyspową wiosną, niezakłóconą turystycznym kiczem. A jak!
Samochód – rzecz ważna, bez której poruszanie się po wyspie byłoby dość uciążliwe i mocno nas ograniczające, toteż zabraknąć go nie mogło. Zarezerwowany parę dni przed wylotem przez internet, na miejscu czekał już na nas pachnący jeszcze nowością Grande Punto w Dieslu. A gdy już go mieliśmy, mogliśmy zacząć w pełni wakacjować 😉 Z wynajęciem samochodu na miejscu również nie byłoby problemu, ponieważ w większości turystycznych miejscowości aż roiło się od Rent A Car’ów.

fot. Nasza fura
Jak już wcześniej wspomniałam Kreta to dość spora wyspa o bardzo zróżnicowanym charakterze. Każdy znajdzie tu coś dla swojej duszy – malownicze plaże, wysokie góry, kaniony idealne na trekking z dziećmi czy też piękne greckie, białe miasteczka. No i oczywiście do tego pyszne jedzenie i świeże, słodziutkie owoce. Co więcej klimatu Krecie dodają sami jej mieszkańcy, niesłychanie mili i pomocni, słynący z domowej produkcji Raki, którą bardzo chętnie częstują turystów. My flaszką tego trunku zostaliśmy przywitani w czasie pierwszego noclegu na wyspie. A potem, co baardzo miło wspominamy, chodząc na kolacje do jeden z pobliskich tawern, Rakiję popijaliśmy z samym jej właścicielem przegryzając ją soczystymi i słodkimi owocami.
7 dni na Krecie wystarczyło nam w zupełności, żeby dość dobrze zaznajomić się z tutejszymi atrakcjami. Oczywiście każdy ma swoje priorytety podróżując i z góry trzeba mniej więcej określić się na co chcemy ten czas przeznaczyć. Nam zależało przede wszystkim na plażowaniu i obcowaniu z naturą, toteż taki plan wcieliliśmy na kolejne dni naszego pobytu na wyspie, rezygnując ze zwiedzania miast i greckich ruin, na które napatrzyliśmy się już w Grecji kontynentalnej.

fot. Drogi na Krecie
Aach… I znowu łezka się nam w oku zakręciła widząc tysiące idealnych miejsc pod kamperowanie na dziko i to przy samiusieńkich plażach… ach gdyby przypłynąć tu kiedyś kamperem…
PRZYDATNE INFORMACJE:
- wynajem samochodu – klasa CC (Economy)- 60 Euro za tydzień + ubezpieczenie
- paliwo – diesel ok. 1,10 Euro/l , benzyna 1,4 Euro/l – zdecydowanie bardziej opłacało się wypożyczyć samochód w dieslu a silnik 1,3 świetnie sobie dawał radę na wszystkich drogach
- drogi – bezpłatne, asfalt w dobrym stanie, dużo krętych, wąskich dróg prowadzących przez góry, do niektórych atrakcji drogi szutrowe
- parkingi – poza sezonem bezpłatne – w sezonie raczej płatne i zatłoczone 🙁
- noclegi – rezerwując na booking.com udało nam się znaleźć pokoje z aneksem kuchennym i łazienką w cenie 20 Euro za noc w bardzo dobrych warunkach, blisko plaży w turystycznych miejscowościach
- jedzenie – tu niestety 6-10 Euro za obiad to standard nieważne czy duża miejscowość czy mała oraz czy tawerna położona jest w centrum czy na obrzeżach miasteczka, piwo w knajpie średnio ok. 3,5 Euro/ 1,5 Euro w sklepie, kawa ok. 2,5 Euro
NASZE WYCIECZKI:
- Płaskowyż Lassithi – Jaskinia Dikte – Ruiny miasta Lato – Agios Nikolaos
- Wąwóz Milonas – Plaża Vai – Plaża Itanos
- Plaża Matala – Plaża Red Beach
- Laguna Balos – Plaża Elafonisi
- Wąwóz Imbros
2 Komentarze. Zostaw komentarz
Z jakiej wypozyczalni braliscie samochod ?
Aj wpis jest z 2016 roku a widzę, że nie zaznaczyliśmy dokładnie nazwy wypożyczalni. Teraz ciężko sięgnąć pamięcią tak wstecz i przywołać dokładną nazwę… Podejrzewam, że przy wyborze kierowaliśmy się ceną samochodu z dostępnych wypożyczalni obsługujących Kretę. Pamiętaj, że teraz ceny poszły na pewno w górę! Pozdrawiamy