Lot na Lanzarote to nasz ostatni skok w Świat w 2016 roku. Jako, że zahaczał on o Święta Bożego Narodzenia, stał się on dla nas nieco wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz spędzaliśmy ten właśnie czas poza domem. Choć my cieszyliśmy się z takiego rozwiązania to nasz Czarek zamartwiał się, że jak nie będzie choinki to i Aniołek go nie znajdzie i nie przyniesie prezentu a to już przecież wcale nie będzie miłe. Postanowiliśmy więc szybko dzień przez wylotem ubrać choinkę w naszym mieszkaniu i mieć nadzieję, że jednak Aniołek zostawi pod nią jakąś niespodziankę, która będzie na nas czekała już po powrocie. I choć w planach mieliśmy samotny odpoczynek z dala od świątecznego zgiełku, parę dni przed naszym wylotem dostajemy wiadomość od naszej chwytającej dzień rodzinki, że lecą z nami! A jako, że na co dzień dzieli nas trochę kilometrów przez co rzadko się widzimy, była to świetna okazja żeby na końcu Świata świętować wspólnie Boże Narodzenie. Największą radochę miały oczywiście nasze dzieciaki, bo stęsknione swojego towarzystwa, mogły bawić się razem niekiedy wręcz wybornie 😉 A poranna kawa zaparzana z wyschniętej ziemi z dodatkiem kamyczków czy zupa z resztek biednych krzaczków bazylii i rozmarynu, przyrządzana w ogromnych donicach w ogrodzie to tylko niektóre ich wspaniałe pomysły… 😉

Lanzarote zdecydowanie okazała się idealną wprost wyspą na wspólne leniwe spędzenie Świąt a przy okazji wszyscy przecież szukaliśmy tam po prostu… słońca 😉 I tak przy przepięknie przystrojonym stole wigilijnym zajadaliśmy się własnoręcznie upichconymi specjałami, popijając do tego lokalne trunki. A tak na marginesie brawo dla tubylców, że tak potrafią zadbać o świąteczny nastrój w naszych wynajętych mieszkankach 😉 Ku uciesze dzieciaków nawet choinki nie zabrakło! A więc wakacjujemy wspólnie jak tylko umiemy i tak też udaje nam się wszystkim spędzić dość ciekawy tydzień na wyspie.

Punktem murowanym, na który wszyscy bardzo liczyliśmy miała być super pogoda… która choć w porównaniu do naszych zimnych klimatów europejskich, była ale nie do końca taka jaką sobie akurat wymarzyliśmy. Trafiliśmy na lekkie zachmurzenia i duży wiatr, który skutecznie ochładzał całą atmosferę 😉 Ale z drugiej strony nie ma co narzekać bo i tak jak na zimę to warunki były przecież cudowne! Tak więc mimo, iż nie wygrzaliśmy się tak jak chcieliśmy w cieple południowego słońca, kąpieli w oceanie zabraknąć nie mogło!

Osobiście przylatując na Lanzarote mieliśmy już pewne wyobrażenia co do tego, czego możemy spodziewać się na Wyspach Kanaryjskich, przywołując w naszej pamięci ubiegłoroczny, styczniowy pobyt na Teneryfie. I mimo, iż wyspa ta okazała się ciekawym lądem, z mnóstwem wygasłych wulkanów, po większości których można by było chodzić tygodniami, to jednak po wizycie tam czujemy lekki niedosyt. I sami nie wiemy czy to jest niedosyt spowodowany tym, że pomimo wielu ładnych plaż nie było mowy o prawdziwym plażingu z powodu mocnego wiatru, (a na który jednak mimo wszystko liczyliśmy) czy też tego, że wyspa ta oprócz paru ładnych widoków nie oferuje nic czym mogłaby zachęcić nas do jej ponownego odwiedzenia czy polecenia innym. Uderzyła nas tu bardzo komercyjność i tworzenie sztucznych obiektów „wartych zobaczenia” z jednej strony a z drugiej pustka, którą to tubylcy za wszelką cenę chcą ukryć przed turystami, tworząc właśnie sztuczne atrakcje dla rzeszy emerytowanych turystów takie jak przeróżne rancho i tym podobne czy ogród kaktusów.

Lanzarote jest tak małą wyspą, że spokojnie wystarczają dwa dni na zobaczenie wszystkich ciekawych rzeczy znajdujących się na tym skrawku wulkanicznej ziemi. A większość tych miejsc wiąże się właśnie z wulkanicznym pochodzeniem tej wyspy. Niektóre z nich podpicowane są ręką najwybitniejszego kanaryjskiego architekta Cesara Manrique, co nie zawsze nam się podobało. Ale zafascynowani odmiennym krajobrazem, miejscami prawie księżycowym, z radością zabieramy się za penetrowanie wszystkich zakamarków wyspy. Najlepszym odzwierciedleniem tej surowej scenerii miał okazać się Park Narodowy Timanfaya nazywany też „Górami ognia”. I taki też był, ale… . No właśnie, ale cała magia tego miejsca prysła wraz ze sposobem w jaki można ten obszar wyspy zwiedzać. Poruszanie się po parku odbywa się wyłącznie w specjalnych autokarach i nawet nie ma możliwości zatrzymania się i zrobienia zdjęcia nie z za szyby tego pojazdu… aj takich rzeczy nie lubimy! Próbujemy naszego szczęścia także w Cueva de los Verdes, jaskini, która jest częścią tunelu uformowanego w wyniku erupcji wulkanu de la Corona 3000-5000 lat temu. I to było chyba najlepsze miejsce, które odwiedziliśmy na wyspie a do tego na końcu wędrówki po jaskini czekała nas niespodzianka, dostarczająca naszym oczom i zmysłom ciekawych wrażeń! Naprawdę polecamy! Odwiedzając następny punkt, Jameos del Agua czyli kolejną jaskinię utworzoną również w wyniku erupcji wulkanu de la Corona, gdzie główną atrakcją są ślepe, malutkie białe kraby, a oprócz tego znajduje się tam kawiarnia i basen z palmą, w którym nawet nie można się kąpać, poczuliśmy ogromną niechęć do odwiedzania tego typu „atrakcji”. Podobnym miejscem okazał się być Mirador del Rio, taras widokowy usytuowany na wysokości 400 m na wzgórzu Famara na północy Lanzarote. Sam widok zapiera dech w piersiach a z dużego tarasu prezentuje nam się przed oczami piękna panorama zatoki i archipelagu Chinijo. Jednak wejście na owy punkt wiąże się z nieodzownym przejściem przez kawiarnię wpasowaną w otoczenie skał, gdzie za wstęp również zapłacimy.

I tak mając już dość komercyjnych atrakcji, trochę czasu poświęcamy na wędrowanie miedzy i po szczytach wulkanicznych. Nasze dorosłe chłopaki śmiejąc się i wspominając dawną historię, postanawiają „zaliczyć” duży pagór Montana Blanca, który dobrze kojarzy im się ze wspólną wyprawą na Mont Blanc, mającą miejsce lata świetlne temu 😉 I tak kręcąc się po wyspie tam i z powrotem, miedzy plażami a wulkanicznymi sceneriami oraz białymi miasteczkami, które świetnie komponują się z tutejszym krajobrazem, przeżywamy ten tydzień całkowicie luźnych wakacji, w miejscu które idealnie nadaje się na rodzinne spędy 😉

A z racji tego, ze nasz pobyt na Lanzarote zbiegł się z końcem roku, nachodziły nas myśli aby ten cały rok jakoś podróżniczo podsumować. I wtedy zrodziło się u nas ponownie pytanie. Jak i gdzie chcemy podróżować? Czy rzeczywiście lot na wyspę, wynajęcie samochodu i mieszkania to jest to czego chcemy i co nam się podoba? Trzeba przyznać, że jest to fajne i wygodne. Wiemy gdzie mieszkamy, mamy własny środek lokomocji, którym możemy poruszać się wszędzie gdzie nam się tylko podoba. Ale czy to jeszcze ma coś wspólnego z przygodą? Czy może stajemy się jak ci emerytowani turyści, którym właśnie a to pogoda przeszkadza a to jedzenie nie takie, a to pokój za mały albo nie posprzątany. Nie, nie, nie jeszcze tacy nie chcemy być! I właśnie wtedy na wyspie pomimo wolności podróżowania, właśnie tej wolności nam zabrakło! Wolności, którą zawsze czuliśmy jadąc kamperem przed siebie, kreując naszą podróż codziennie na nowo. Wciąż daje nam to dużo do myślenia i mimo, iż Boxera już nie mamy, pozostała w nas ta niespokojna dusza, która wciąż będzie szukała najlepszego sposobu na poznawanie Świata.
CIEKAWE MIEJSCA NA LANZAROTE:
- Park Narodowy Timanfaya GPS 29°00’20.5″N 13°45’10.8″W – największa atrakcja wyspy, reprezentuje najlepsze na skalę Makaronezji systemy przyrodnicze pochodzenia wulkanicznego
- Cueva de los Verdes GPS 29°09’38.4″N 13°26’21.1″W – powulkaniczna jaskinia uznawana za jedną z najbardziej interesujących jaskiń świata
- Jameos del Agua GPS 29°09’26.7″N 13°25’55.8″W – jaskinia z białymi krabami, kawiarnia
- Mirador del Rio GPS 29°12’52.1″N 13°28’52.3″W – punkt widokowy z przepiękną panoramą na wyspę La Graciosa
- Salinas de Janubio GPS 28°56’23.8″N 13°49’03.9″W – „ solny ogród” saliny usytuowane przy przybrzeżnej lagunie na południowym zachodzie Lanzarote
- Charco Verde ( Charcos de Los Clicos) GPS 28°58’36.9″N 13°49’41.0″W – zielone jeziorko w pobliżu El Golfo
- Los Hervideros GPS 28°57’14.1″N 13°50’00.8″W – fragment wybrzeża na południowym zachodzie wyspy będący przykładem zmian jakie uczyniły w rzeźbie terenu zjawiska wulkaniczne
- Plaża Papagayo GPS 28°50’33.2″N 13°47’17.0″W – jedna z dziewiczych plaż wyspy