Taki właśnie wyjazd marzył się nam już od pewnego czasu. A właściwie od kiedy mamy w posiadaniu terenówkę. Chcieliśmy ją trochę wypróbować, zapoznać się z jej terenowymi możliwościami, których niestety w Niemczech nie łatwo spróbować. Gdzie znajdziemy trochę więcej swobody a zarazem o tej porze roku będzie już ciepło i nie daleko od domu? Sardynia, włoska wyspa wydała nam się być pomysłem idealnym.
Auto
Terenówka. Wyjazd w pełni biwakowy. Pierwszym zamysłem było więc spakowanie autka w kempingowe przybory, zaopatrzenie się w coś na ząb, w razie noclegów z dala od cywilizacji oraz przede wszystkim zabranie namiotu. Jednak już przy zgłębianiu tematu, namiot okazał się być nie najlepszą a przynajmniej nie jedyną opcją. Potrzebna była więc alternatywa. Spanie w aucie, a więc mini kamperek! Mariusz na szybko wyczarował dla nas niezłe łoże na tyle samochodu tak, że nasz jeepek stał się od teraz trzy osobowym samochodem z funkcją całkiem fajnego i przede wszystkim wygodnego spania. I jak się później okazało już na miejscu, był to strzał w dziesiątkę!

fot. Dzień dobry!
Droga i prom
Do promu, odpływającego z włoskiego Livorno mieliśmy tylko (aż?) 1000 km, które szybko pokonaliśmy wskakując praktycznie prosto pod domem na autostradę. Krótki przejazd przez Szwajcarię był również fascynujący, ponieważ widoki za oknami samochodu były po prostu wyśmienite. Wysokie, ośnieżone góry, piękne, zielone pastwiska i ogromne jeziora w górskich dolinach- coś wspaniałego. Włochy zapamiętaliśmy raczej jako drogi przejazd bez atrakcji. Podjeżdżając późnym popołudniem do portu w Livorno bezpośrednio z drogi, kupiliśmy bilet na prom na ten sam wieczór bez żadnej wcześniejszej rezerwacji. Początkowo mieliśmy bardziej ambitne plany płynąć najpierw na Korsykę a z niej potem na Sardynię, ponieważ zaoszczędzilibyśmy trochę czasu „nic nie robienia” na promie. Lecz z powodu braku dostępnych biletów, popłynęliśmy bezpośrednio na docelową Sardynię. Bilet powrotny na następny weekend kupiliśmy już rankiem w porcie na Sardynii.

fot. Caravaningowy jeep
Sardynia
Na kilku wyspach już mieliśmy okazję się pojawić, ale ta jest pierwszą, na którą chcemy wrócić! I to wcale nie dlatego, że nie zwiedziliśmy jej całej a tylko jej północną część. Po prostu nas tak zauroczyła i do tego nasza terenówka pasowała tam jak ulał. Teraz nie wyobrażamy sobie zwiedzania tej wyspy zwykłym dwunapędowcem 😉 Wiosenny wypad, jeszcze przed rozpoczęciem właściwego sezonu to idealny czas aby móc powłóczyć się bez żadnych zmartwień po różnych zakamarkach tej wyspy. Tak, bo w sezonie zapewne panuje tu istny koszmar i nawał turystów, co dobrze widać po znakach zakazów wjazdu kamperów i samochodów z przyczepami do centrów miasteczek oraz zakazów kamperowania i namiotowania przy plażach. Ale teraz, przed sezonem nikt nic nie robi sobie z tych zakazów. Mnóstwo kamperów czy też busów parkuje to tu, to tam, blisko plaż czy w centrach miasteczek i cieszy się spokojem. I my z tego spokoju również korzystamy. Plaże jeszcze całkiem nieogarnięte, pełne są skarbów morza pozostawionych tu po całej zimie, prawie puste parkingi w miastach i przy miejskich plażach, brak także parkomatów, które uruchamiane są tylko na sezon. Często spotykamy też nieczynne jeszcze kempingi czy opustoszałe bungalowy czekające na turystów. I wszędzie czuć wiosnę, pachnące kwiatami powietrze, mocno zieloną trawę…

fot. Okolice Groty Neptuna
Noclegi
Namiot??? A jednak kurczę nie tym razem! Namiot służył nam raczej jako domek na plaży, osłaniający od wiatru, którego tam nie brakowało 😉 Spanie? Tylko w hotelu miliongwiazdkowym na czterech kółkach… więc w jeepku. Z naszym sprawnym okiem ze znalezieniem miejsca na nocleg nie mieliśmy żadnych trudności. Już pod samą Olbią takich miejsc wypatrzyliśmy parę. I to jedno ładniejsze od drugiego! W sezonie zapewne jest to nieco trudniejsze, ze względu na dużą ilość wszechobecnych ludzi no i te zakazy… Ale właśnie co się tyczy zakazów to przede wszystkim jest to zakaz kamperowania i namiotowania. Nad dobrym miejscem na namiot trzeba się więc już bardziej nagłowić. Toteż bardzo rzadko taki rozbity namiot widywaliśmy. Mając naszego jeepka i gotowe spanie w nim, odjeżdżaliśmy zawsze na nocleg od cywilizacji i często w przepięknej scenerii układaliśmy się do snu.

fot. Po prostu pięknie
Sardyńskie bezdroża
Choć do prawdziwego off-roadu nam zapewne daleko i bardziej u nas sprawdzi się rodzinna turystyka off-roadowa z tylko lekkimi szaleństwami, to na pewno na Sardynii bezdroży nie brakuje. Dopiero ucząc się co tak naprawdę nasze autko potrafi, wjeżdżaliśmy prawie wszędzie gdzie się dało. Drogi szutrowe, kamieniste, piach na plaży, ostro nachylone wzgórza, ogromne kałuże czy napotkane błotko zawsze stanowiły dla nas nie lada atrakcję. I zawsze z uśmiechem od ucha do ucha! Choć czasem w myślach zastanawiałam się czy my w którymś momencie nie utkniemy na dłużej 😉 Z wyszukiwaniem tras nie musieliśmy się zbytnio głowić studiując mapę, ponieważ co rusz od głównej drogi odchodziła jakaś boczna szutrowa, która od razu dawała nam frajdę. Nie wspominając już o górach…

fot. Widokowe drogi
Pogoda
Mimo pewnych obaw, trafiła się wyśmienita! Zwłaszcza, że chcąc kempingować na dziko, deszcze byłyby totalna katastrofą. Pozostał tylko wiatr, który czasem mógłby trochę mniej wiać 😉 Lecz codzienne słońce wynagradzało nam te zmagania z siłami natury i wracając do domu przywieźliśmy trochę rumieńców na buziach. Temperatura w dzień ok. 20-24 oC, w nocy spadała do ok 10-13oC, w górach w nocy było o dziwo! zdecydowanie cieplej i mniej wietrznie niż nad samym morzem.

fot. No to hop!
PRZYDATNE INFORMACJE
Prom – port Livorno, nasza trójka plus samochód – ok. 120 EUR w jedną stronę, bilet kupiony na miejscu w biurze przewoźnika, pływa codziennie nocami, ok.21:30h – 7h rano następnego dnia
Autostrady: Szwajcaria – winieta – 35 EUR, do kupienia na stacjach benzynowych przy granicy lub na samej granicy, Włochy- bramki, koszt przejazdu od granicy szwajcarskiej do Livorno to ok. 30 EUR w jedną stronę, Sardynia – drogi bezpłatne
Paliwo na Sardynii – benzyna ok. 1,60 EUR, gaz od 0,60 – 0,80 EUR, możliwość tankowania benzyny i diesel 24h, gaz nie pojawiał się na każdej stacji oraz zawsze tankowała go obsługa, w czasie sjesty od 12:30- 15:00 h tankowanie gazu było niemożliwe
4 Komentarze. Zostaw komentarz
Nareszcie więcej zdjęć! :))))
Szykujemy więcej 😀
Fajny reportaż, ale zdjęcie z jeepem na plaży niemalże wjeżdżającym do morza dość obciachowe… Nastęnym razem nie rozjeżdżajcie tych pięknych plaż.
Dziękujemy za sugestię 😉 jednakże nigdzie wbrew zakazowi na plaże nie zjeżdżaliśmy a już o ich rozjeżdżaniu nie mogło być mowy. My też szanujemy tą piękną przyrodę! Pozdrawiamy 🙂