Te wakacje to naprawdę wielki spontan. Nic nie planujemy, nie zastanawiamy się a po prostu jedziemy właściwie przed siebie! I tak też pomysł płynięcia na Thassos urodził się w naszych głowach zupełnie przypadkiem. Po prostu wyspa ta była nam po drodze… w drodze z Półwyspu Chalcydyckiego do Bułgarii. A więc płyniemy na Thassos! I właśnie chyba takie spontaniczne decyzje są najlepsze a podróż staje się przez to jeszcze ciekawsza i jeszcze bardziej kręci nas w brzuchu kolejna nowa przygoda!

Przeprawa promowa to pestka. Podjeżdżamy do miejscowości Keramoti, gdzie kursują promy z Grecji kontynentalnej na Thassos. Inna możliwość to miasteczko Kawala. Ustawiamy się grzecznie w kolejce samochodów i czekamy aż wjedziemy na pokład. Panuje tu trochę chaos. Nie bardzo wiemy czy powinniśmy wysiadać z auta i lecieć do kasy po bilety już wcześniej, czy wystarczy jak będziemy już tuż tuż przy wjeździe na prom. Z szybkiej obserwacji dochodzimy do wniosku, że lepiej bilet kupić od razu i spokojnie podjeżdżać a w razie potrzeby, po prostu pomachać panom kierującym na prom świstkami papieru. Co ważne tuż przed wjazdem na prom panowie kierujący ruchem karzą wysiadać wszystkim pasażerom z auta a na pokład wjeżdża już tylko sam kierowca. Dlaczego? Oj szybko przekonaliśmy się dlaczego. Prom jest tak dopchany, a auta tak blisko siebie zaparkowane, że po prostu czasem niemożliwością byłoby wyjście wszystkich osób z danego pojazdu. Już sam kierowca czasem ma z tym lekkie problemy!

Limenas

fot. Limenas

Na Thassos spędzamy dwie noce pod namiotem. Wyspa jest malutka, bo to jedyne 390 km2 powierzchni. Zjechać ją można spokojnie w jeden dzień, zwłaszcza, że dookoła wyspy prowadzi tylko jedna droga. W głąb lądu dostać się jest ciężko. Znajduje się tam parę górskich miasteczek a sam środek zajęty jest przez górę Ipsarion (1204 m n.p.m.). Przede wszystkim ludzie przypływają tu dla plażowania, gdyż znajduje się tu całkiem spora liczba większych i mniejszych plażyczek. Jest tu również nieco bardziej kameralnie niż na kontynencie, co chwali sobie dużo podróżnych.

W czasie naszej krótkiej objazdówki zobaczyliśmy:

PANAGIA

Choć w internetach panował zachwyt nad tym miasteczkiem górskim, po przyjeździe do niego, ten zachwyt nie do końca nam też się udzielił. Mimo iż usytuowane jest na górskich stokach, prawdziwie górskiego klimatu tu nie poczujemy. Żałujemy, więc że nie odwiedziliśmy jeszcze innego górskiego miasteczka… i samych gór. Może wypadłoby lepiej. Choć na swoją obronę posiada na pewno klimatyczne sklepiki z rękodziełem, parę małych restauracyjek a wszystko to mieści się w białych domkach z kamiennymi dachami. Tak, kamienne dachy zdecydowanie dodają uroku temu miejscu!

Białe domy w Panagia

fot. Białe domy w Panagia

ALIKI I STAROŻYTNY KAMIENIOŁOM

Marmur! Chcę zobaczyć marmur! Może jak wezmę kawałek marmuru to będę bogaty i kupię sobie za niego co tylko zechcę!? Tak wołał Czarek w pierwszych godzinach po przybyciu na wyspę. Thassos słynie z wydobycia tego kruszcu. Już w czasach starożytnych bielutki marmur tasyjski był cennym surowcem. Dzięki temu wyspa była bogata. Dziś w miejscowości Aliki możemy oglądać pozostałości po starożytnym kamieniołomie, w którym wydobywano właśnie ten biały kamień. Szlak do kamieniołomu zaczyna się przy plaży w Aliki. Obchodzi się dookoła mały, zalesiony półwysep, z którego rozpościera się widok na pozostałości po wydobywaniu tej skały. Musimy przyznać, że gdy wyobrazimy sobie jak niegdyś musiała to być ciężka praca i w jaki sposób w ogóle ten kamień był wydobywany, jesteśmy pod wielkim wrażeniem! Wstęp na szlak i kamieniołom darmowy.

Marmurowy brzeg w Aliki

fot. Marmurowy brzeg w Aliki

KLASZTOR MICHAŁA ARCHANIOŁA

Najlepiej prezentuje się z drogi, jadąc od strony Limenas. Przepięknie położona świątynia na urwistym klifie już z daleka robi wrażenie. Z tarasu, pełniącego rolę również dziedzińca klasztoru i dostępnego dla odwiedzających, widoki są prześwietne. Jednym słowem monastyr Moni Archangelou na pewno wart jest odwiedzenia. Co więcej przechowywana jest w nim cenna relikwia – gwóźdź, którym była przybita do krzyża prawa ręka Jezusa Chrystusa. Należy pamiętać o odpowiednim stroju dla kobiet (nie mogą być spodnie!) i mężczyzn, gdy zdecydujemy się przestąpić bramę klasztoru. Na szczęście zaraz przy wejściu można odpowiednie odzienie nieodpłatnie wypożyczyć na czas zwiedzania. Wstęp do monastyru bezpłatny.

Dziedziniec Klasztoru Michała Archanioła na Thassos

fot. Dziedziniec Klasztoru Michała Archanioła na Thassos

GIOLA

Do Gioli wybieramy się z samego rana mając nadzieję, że unikniemy większych tłumów. To specyficzne miejsce, pojawiające się często na pocztówkach reklamujących Thassos oraz będące najbardziej charakterystycznym punktem całej wyspy. Co to właściwie jest? Nic innego jak naturalny basen skalny z zielona wodą, oddzielony od morza skałami. W najwyższym miejscu sięgają one aż 8 metrów ponad lustro wody! Widok zdecydowanie robi więc wrażenie. Miejsca tego nie polecamy na całodzienne plażowanie tym bardziej z małymi dziećmi. Brak możliwości ochrony przed słońcem a przede wszystkim głęboka i nie pewna woda w basenie to tylko jedne argumenty przeciw. Znajdują się jednak co rusz odważniejsi amatorzy takich wrażeń, którzy do tego basenu po prostu wskakują z otaczających skał! Taki pokaz w wykonaniu podejrzewamy, że rosyjskiej młodzieży mieliśmy okazję oglądać… Mimo, iż rzeczywiście wyglądało to efektownie, to jednak było bardzo ryzykowne… . Tak czy tak widok tak dużego „oczka skalnego” wypełnionego wodą, na tle przepięknie połyskującego w świetle słońca morza, wart jest zobaczenia. Zejście nad Giolę a raczej późniejsze wyjście do najprostszych nie należy. Auto parkujemy na malutkim parkingu tuż przy drodze głównej. Co prawda można zjechać autem w dół, lecz droga jest szutrowa i dość stroma więc tu radzimy robić to terenówką. Poniżej znajdują się również miejsca na zaparkowanie samochodów. Schodzimy więc pieszo ostro w dół, po drodze mijając tawernę, w której z pewnością można dostać napoje i coś na głoda. Dalej zejście wcale się nie polepsza ale jeszcze parę metrów i ukazuje się nam Giola! Za to późniejsze podejście w górę do samochodu w pełnym słońcu to dopiero męczarnia! Parking i atrakcja bezpłatne.

Naturalny basen skalny Giola

fot. Naturalny basen skalny Giola

PLAŻA PARADISE

Plaż na Thassos jest bez liku. Wjeżdżając na prom zostajemy wyposażeni przez miejscowych ulotkarzy w mapki z ponumerowanymi plażami i zarysem atrakcji na wyspie.  Możemy wybierać pomiędzy tymi dużymi, rozległymi zaraz przy miasteczkach lub szukać tych bardziej urokliwych, z pozoru zacisznych. Właśnie z tego względu, że jest ich tam tak dużo, wybór jest niełatwy. Postanawiamy skierować się na plażę Paradise, w zamyśle rajską plażę. Choć rzeczywiście trzeba przyznać, że jest bardzo ładna, wcale nam rajskiej nie przypomina a ilość parasolek porozstawianych jedna obok drugiej zdecydowanie przemawia nam na nie… Tam nie zostajemy. Moczymy tylko stópki i jedziemy dalej!

Plaża Paradise

fot. Plaża Paradise

PORT W LIMENAS

To nasz ostatni punkt wycieczki po Thassos. Przez miejscowych miasteczko zwane Limenas, oficjalnie miasto Thassos, stolica wyspy.  Zatrzymujemy się tam już właściwie czekając na prom powrotny na kontynent. Przechadzamy się głównym deptakiem prowadzącym do starego portu. Wyczytałam, że powinny się tam znajdować marmurowe płyty ułożone na dnie zatoki portowej, jednak niestety nic takiego nie przyuważyliśmy będąc na miejscu… W każdym razie miasteczko i sam stary port wydają się dość klimatyczne a jedyny większy akcent marmurowych pozostałości w porcie to biała plaża, usypana z marmurowego żwirku na samym końcu portowej promenady. Można również wspiąć się na wzgórze wznoszące się tuż za portem by dotrzeć ścieżką do amfiteatru, który akurat teraz znajdował się w remoncie. Większość starożytnych ruin znajdujących się na wyspie pozostaje jednak w bardzo złym stanie. Są w ogóle nie ogrodzone a jeżeli już to pozarastane krzakami. Nie wróży to niestety dobrze na przyszłość tego typu zabytkom. A to naprawdę wielka szkoda.

Port Limenas

fot. Port Limenas

PRAKTYCZNE INFORMACJE

Tu rozbiliśmy namiot – GPS: 40° 35′ 17.8692” N 24° 37′ 12.4032” E”  40.588297, 24.620112 Ethniki Odos Thasou Limenarion 640 02 Limenaria

Przyjemne zaciszne miejsce, leśny parking na parę samochodów wśród drzew. Jakieś 200 m drogą w lewo znajduje się całkiem fajna plaża, przy której jest tylko jeden mały hotelik. My zjechaliśmy aż do morza drogą w prawo. Na jej końcu ukazuje się nam malutka i bardzo kameralna przystań dla dosłownie 3 łodzi rybackich. Można znaleźć trochę cienia a i popływać też się da. Miejsce idealne pod terenówkę. My naszym Accordem trochę musieliśmy się umęczyć ale daliśmy radę! Tam też spotykamy naszych rodaków również tu nocujących a podróżujących busikiem. Serdecznie pozdrawiamy!

Cena promu – z Keramoti 2+1 i samochód osobowy to ok. 35 EUR w jedną stronę, czas podróży ok. 30 min.

, , ,

Podobne wpisy

EuropaGrecjaRelacje z podróży

Przystanek Tracja

Lubimy w podróży odnajdywać takie miejsca, które praktycznie znane są tylko miejscowym ludziom. Najczęściej dzieje się tak, gdy po prostu szukamy zacisznego pit-stopu na nocleg,…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wprowadzić prawidłowy adres e-mail.

Menu