W drodze nad Song-kul – Kirgistan

Zachwycając się pięknymi widokami nad jeziorem Issyk-kul postanawiamy wygospodarować jeszcze trochę czasu w drodze nad chińską granicę i podjechać na drugie co do wielkości kirgiskie jezioro znajdujące się nieco wyżej od poprzednika bo na 3016 m n.p.m. Między czerwcem a wrześniem jest to jedyny okres aby się tam wybrać, ponieważ przez resztę roku jezioro jest zamarznięte a cały płaskowyż pokryty jest śniegiem.

Kilometrów nad samo jezioro, skręcając zaraz za miejscowością Saly-Bulak z głównej drogi A365 mamy dokładnie 50 ale niestety po bardzo słabej nawierzchni co też wydłuża znacznie czas dojazdu nad Song-kul. Mimo, iż dróg asfaltowo-szutrowych czy też asfaltowych ale z dużymi dziurami mamy już serdecznie dość a przede wszystkim nasz kamper, postanawiamy jednak zaryzykować i jechać.

Trasa widokowo jest wspaniała. Początkowo szutrowa droga wiedzie przez małe górki do jednej z kirgiskich wsi by następnie przemienić się już w drogę totalnie malowniczą prowadzącą zieloną doliną wśród wysokich ośnieżonych szczytów. Słonce świeci i jest całkiem ciepło. Cały czas pniemy się lekko do góry mijając pojedyncze lepiankowe domostwa oraz zagrody dla bydła. Ale gdzie to bydło?

Jedziemy i jedziemy a krajobraz nie zmienia się i zaczynamy zastanawiać się czy w ogóle do tego jeziora dojedziemy. W końcu droga staje się coraz bardziej stroma. Co jakiś czas wyprzedzają nas lokalesi pędzący starymi audi 80 nie zważając na dziury w nawierzchni. Trochę im zazdrościmy ale musimy oszczędzać Boxerka bo przed nami jeszcze masa kilometrów i trochę nam szkoda że nie mamy napędu na cztery koła…

Za oknem robi się coraz chłodniej mimo, że słońce dalej mocno przyświeca. Serpentynami pniemy się do góry mijając po drodze turystów na rowerach. Podziwiamy! Dojeżdżamy do samych białych szczytów i nasz Czarek zachwyca się śniegiem w środku lata a do tego może go nawet dotknąć! Na jednym z zakrętów ściana śniegu jest nawet wyższa od naszego kampera. Ale gdzie to jezioro?

W końcu teren się wypłaszacza i wjeżdżamy na zielony płaskowyż znajdujący się pośrodku białych gór. To są widoki! A do tego niezliczona ilość koni, baranów, kóz i jaków. Dalej zaczynają się jurty a przed nimi siedzą owi właściciele tutejszej zwierzyny, sprowadzający się tutaj na okres lata w celu wypasu bydła. Naprawdę nie wierzyliśmy, że ktoś tak wysoko będzie mieszkał. Jedziemy przed siebie i w oddali zaczyna być widać Song-kul…

Pod samo jezioro jednak nie dojeżdżamy, ponieważ nagle zmienia się pogoda i nad nami wiszą już ciężkie deszczowe a może i śnieżne chmury. Postanawiamy więc szybko wyskoczyć z kampera na parę zdjęć i wracać bo czeka nas jeszcze długi powrót do głównej drogi a potem dalsza jazda w stronę granicy z Chinami a stanu dróg nie jesteśmy pewni.

 

, , , , ,

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wprowadzić prawidłowy adres e-mail.

Menu