Na 1 sierpnia Szwajcarzy świętują hucznie swoje narodowe święto, na pamiątkę założenia Konfederacji Szwajcarskiej. A my z racji tego, że mamy wolne, również wykorzystujemy ten dzień bynajmniej nie na leniuchowanie 😉 Zachęcani piękną pogodą udajemy się tym razem w region Haslital. Ta przepiękna kraina położona jest w niedalekiej odległości od Interlaken, gdzie niedawno również się trochę plątaliśmy. Tak naprawdę nieważne gdzie pojedziemy, tu wszędzie jest naprawdę ślicznie!
Aareschlucht – Wąwóz rzeki Aare

fot. Aareschlucht – Wąwóz rzeki Aare
To dzisiejszy pierwszy punkt wycieczki. Przyjeżdżamy wczesnym przedpołudniem i jeszcze nie mamy problemów z zaparkowaniem samochodu. Lecz im późniejsza godzina tym trudniej… Idąc wzdłuż parkingu natrafiamy na sporą ilość zagranicznych samochodów. Mamy przeczucie, że to miejsce będzie dość popularnym punktem wycieczkowym….
I tak też jest. Z każdą chwilą przybywa tu coraz więcej ludzi. Trasa jest łatwo dostępna a wręcz wydaje się być spacerniakiem na niedzielne popołudnie dla rodzin z malutkimi dziećmi czy też osób starszych i niepełnosprawnych. Nie mniej jednak jest to miejsce warte zobaczenia pomimo znacznego „zagęszczenia na trasie.”
Spacer zaczynamy od przejścia przez budynek z restauracją oraz sklepem z pamiątkami. Dalej już tylko przyroda. Początek wąwozu to prawdziwy labirynt wśród wąskich i wysokich na niemalże 200 m skał, wyrastających prawie pionowo z ziemi. Trasa przygotowana jest tak, że część jej prowadzi przez tunele wydrążone w litej skale a dalszy odcinek to już droga wiodąca kładką, zawieszoną na wysokości 1 m bezpośrednio nad rwącą Aare. Ścieżka, choć nie w całości, jest oświetlona. Długość wąwozu to jakieś 1,4 km i przechodzimy go w ok. 40 minut w jedną stronę aż dochodzimy do drugiego parkingu. Wracać możemy również wąwozem lub wybrać ścieżkę prowadzącą przez Lammi, co trwa około godziny.
Wodospady Reichenbachfall

fot. Wodospady Reichenbachfall
Hurra! Przejedziemy się kolejką – zachwyca się Czarek. Zakupione bilety w wąwozie rzeki Aare dają nam możliwość wyjechania małą, torową kolejką pod wodospady Reichenbachfall, usytuowane jakiś kilometr od rzeki. Stacja kolejki mieści się zaraz obok prywatnej kliniki i z daleka nie przykuwa znacznej uwagi. Gdy do niej podchodzimy, kolejka właśnie startuje w górę. Pozostaje nam tylko czekać na kolejny wagonik, który wkrótce się pojawia. Wsiadamy. Śmigamy ostro w górę i w sumie cieszymy się, że nie musimy iść pieszo. Tym bardziej, że gdy przybywamy na górę, oprócz pięknych widoków na dolinę, sam widok wodospadu jest trochę rozczarowujący.
Pomimo, że jest on jednym z najwyższych wodospadów Alp, bo mierzący w całości 200 metrów, to prawdziwą sławę zyskał dzięki opisaniu go w powieści o Sherlock’u Holmes’ie, nad którym umiera główny bohater. Co roku, 4 maja odbywa się tam międzynarodowy zjazd miłośników Sherlock’a Holmes’a.
Gletscherschlucht Rosenlaui – w drodze do lodowca Rosenlaui

fot. Lodowiec Rosenlaui prawie zdobyty!
Pod lodowcowy szlak przybywamy lekkim popołudniem. Właściwie to nie mieliśmy w planie tutaj się znaleźć. Ale skoro spod wąwozu Aare mieliśmy w to miejsce prawie dosłownie rzut beretem to dlaczego by nie rzucić tu także chociaż jednym okiem?
Na parkingu zaczepia nas jeden Szwajcar, który właśnie pakuje swoje dobra już do samochodu i opowiada szczegóły szlaku i że naprawdę warto się tutaj przespacerować. Nie pozostaje nam więc nic innego jak zakupić bilet wstępu ( obowiązuje tylko na odcinku Rosenlauischlucht – Wąwóz Rosenlaui) i ruszyć na trasę.
Już wkrótce naszym oczom ukazuje się pierwszy wodospad a za nim kolejny, jeszcze większy i od razu stwierdzamy, że robi lepsze wrażenie niż Reichenbachfall. A do tego towarzyszy mu tęcza! Kilka metrów dalej zaczyna się właściwy wąwóz, który również robi wrażenie potężniejszego niż Aareschlucht. Tu naprawdę słychać dziką, rwącą, górską rzekę. I do tego nikogo na szlaku! Dreptamy więc w górę „wartkiego potoku” i podziwiamy jego siłę. Wkrótce ukazuje nam się wyjście z trasy wąwozu i dalej już tylko drogowskazy w stronę gór. Ponieważ nie jesteśmy dziś przygotowani na prawdziwą wędrówkę, a tym bardziej na lodowiec, postanawiamy iść szlakiem na Dossenhuette tak daleko aby móc ujrzeć z miarę bliskiej odległości Rosenlaui i po prostu nacieszyć oczy jego widokiem.
Docieramy mniej więcej do połowy trasy i zatrzymujemy się przy ogromnym płacie śnieżnym. Tam też odkrywamy lodowe tunele, które zachwycają Czarka i dzięki którym możemy sobie w prosty sposób wyobrazić jak wyglądają prawdziwe szczeliny w lodowcach. Na zakończenie rzucamy się śnieżkami i wracamy w stronę auta. Widoki tu są cudowne!
PRZYDATNE INFORMACJE:
– Aareschlucht
- Godziny otwarcia od kwietnia do listopada:
08.30 – 17.30 h
08.30 – 18.30 h tylko lipiec i sierpień
8.30 – 22.00 h z oświetleniem, wejście możliwe tylko od zachodniej strony
- Cena:
Dorośli 9CHF, dzieci do lat 6 gratis, potem 5CHF
Bilet łączony z kolejką na wodospady Reichenbachfall: dorośli 16CHF, dzieci 11CHF
– Gletscherschlucht Rosenlaui
- Godziny otwarcia w lato:
9 – 18 h
9-17 h maj i październik
- Cena:
Dorośli 8CHF, dzieci (6-16) 4CHF