To już ostatni punkt naszej chińskiej przygody -zobaczyć Wielki Mur Chiński przez Chińczyków zwany „Murem 10 000 Li” i postawić na nim nogę.
Tu mamy parę opcji do wyboru, ponieważ jest kilka miejsc, z których można wspiąć się na tą liczącą ponad 2000 lat budowlę m.in. Badaling w górach czy Mutianyu w odległości do 100 km od Pekinu. My jednak po przeliczeniu naszej dalszej trasy decydujemy się na wejście na Mur u jego początku bądź jak kto woli końcu a więc nad samym morzem. Miejsce gdzie wchodzimy na Mur to Shanhai Guan, ufortyfikowane miasto z XVI wieku. Oczywiście do dyspozycji mamy tu całą infrastrukturę turystyczną łącznie z wielkim parkingiem oraz straganami z pamiątkami i jedzeniem. Do zabytku ciągną tłumy ale nic dziwnego, w końcu jest to pierwsza rzecz jaka kojarzy nam się z Chinami. Największe wrażenie robi oczywiście sama wielkość tej budowli i to, że została ona stworzona przez człowieka, nie mówiąc już o ilości istnień ludzkich jaka pochłonęła sama jej budowa.
Fragment Muru, na którym się znajdujemy to cześć twierdzy Shanhaiguan co oznacza „przejście między morzem a górami”. Sama twierdza została wzniesiona w 1381 roku za czasów dynastii Ming. Przez wiele wieków była to najbardziej ufortyfikowana i najważniejsza cześć Wielkiego Muru, brama do Pekinu i północnych Chin. Niestety w 1900 roku twierdza została zniszczona przez wojska japońskie. Dziś podziwiać możemy rekonstrukcję tego odcinka z lat 80-tych XX wieku. Sam fragment Muru wchodzący bezpośrednio do morza nazywany jest „Głową starego Smoka”. Kamienny Mur ma tu długość 22,4 m, jest szeroki na 8,3 m i 9,2 m wysoki. Składa się z 9 warstw kamieni a 4, 5 i 6 warstwa zbudowana jest z oryginalnych skał znalezionych w ruinach.
Ciekawe jest to, że Mur Chiński mogliśmy obserwować już od ładnych paru kilometrów w drodze do Pekinu. Jego wygląd nie miał jednak nic wspólnego z ogromną kamienną budowlą. Właściwie to bardziej przypominał ziemisty wał odgradzający drogę od pola. Niegdyś służył on do ochrony królestw przed plemionami koczowniczymi z północy. Mimo, iż Mur nie spełnił nigdy swojej obronnej roli, był wykorzystywany do przewozu sprzętu i ludzi w górzystym terenie. Przesyłano nim także informacje o ruchach wroga.
Wracając z nad morza i kierując się już w stronę Mongolii parokrotnie przecinamy drogą tą niezwykłą budowlę i również mamy okazję podziwiać panoramę Wielkiego Muru w całej jego okazałości.
2 Komentarze. Zostaw komentarz
Moim zdaniem zobaczyliście najbardziej zaskakującą część Muru! Ten początek (czy też koniec) muru widziałam wczoraj dopiero do raz pierwszy i stwierdziłam, że jeśli kiedyś pojedziemy zobaczyć Mur Chiński, to koniecznie właśnie TAM! 🙂
A co Was tak chłopaki wymęczyło przed ostatnim zdjęciem??? 😀
Ten odcinek Muru jest właśnie mało znany choć wcale nie mniej oblegany niż jego pozostałe górskie części dostępne dla turystów. Szkoda tylko, że widok na morze zasłaniał smog… A chłopakom zrzedła mina na widok tych tłumów Chińczyków i sweetfoci z nimi 😉