Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

I my też tam dotarliśmy! To już nasz ostatni przystanek w tegorocznej podróży po Włoszech. Choć miasto to sami znamy z młodzieńczych lat, nie mogliśmy nie pokazać go naszemu Czarkowi. Tyle tu śladów starożytnej cywilizacji Rzymian, jest to więc piękna lekcja historii, w czasie której z przeszłością możemy obcować na żywo. Do tego nie tylko my stajemy się nauczycielami dla Czarka ( ups… choć wiele rzeczy niestety już pozapominaliśmy)  lecz także nasz syn zaczyna uczyć nas! Niedawno przerabiana przez niego w szkole historia starożytnych Rzymian nie poszła na marne! Takie podróżowanie jeszcze bardziej zaczyna nas cieszyć.

Zatrzymujemy się w Wiecznym Mieście na parę nocy. Planu nie mamy. Po prostu chcemy poszwendać się po mieście. Zobaczyć najważniejsze starożytne zabytki oraz zawitać w Watykanie. Pierwszego wieczoru Rzym wita nas całą swoją wspaniałością. Jest ciepło, nad nami góruje rozgwieżdżone niebo. Nasz nocleg znajduje się całkiem niedaleko Koloseum i pierwsze nasze wow pada właśnie wtedy, gdy widzimy je z bliska, pięknie podświetlone na tle czarnego, nocnego nieba.

Następnego dnia wybieramy się na pierwszy spacer po mieście. Niestety pogoda płata nam niezłego figla i w środku zwiedzania, daleko od naszego mieszkanka zostajemy dosłownie zlani od stóp do głów! Przyszła tak gwałtowna ulewa, że nie mieliśmy szans aby przed nią uciec albo schować się gdzieś i ją przeczekać. W deszczu wracamy więc do naszej siedziby. Na szczęście popołudniu przejaśniło się i możemy znowu wyjść. Tym razem naszym priorytetem jest zjedzenie obiadu, ponieważ wcześniejszy deszcz nam to uniemożliwił. Już z pełnymi brzuchami pod wieczór spacerem docieramy również do Watykanu.

Kolejny dzień jest dla nas bardziej łaskawy i tym razem cieszymy się słońcem. Zwiedzamy najważniejszy punkt naszego przyjazdu do Rzymu. Mimo, iż są to covidowe wakacje, nie mamy problemu z zakupem biletów i zwiedzaniem Koloseum. Czarek jest pod dużym wrażeniem budowy tego obiektu. Ma całe mnóstwo pytań i ciągle wyobraża sobie jak mogły wyglądać tutaj walki Gladiatorów. Nie ukrywam, że dla nas również temat wydawał się być bardzo intrygujący i ciekawy.

Na kolację trafiamy do jednej z restauracji w pobliżu Koloseum. Przyznajemy, że ceny nie są tutaj wcale wygórowane a obsługa bardzo miła. Jedna z kelnerek zachwyca się Czarkiem i przynosi mu dodatkowy deser a my żartujemy, że Czarek znalazł sobie tutaj dziewczynę hihi. Choć jemu wcale a wcale do śmiechu nie było 😛 Zmęczeni amorami wracamy do naszego lokum a następnego dnia czeka nas już powoli powrót do domu. Do zobaczenia Włochy!

city break, Koloseum, Miasta, UNESCO, Włoskie wakacje

Podobne wpisy

EuropaRelacje z podróżyWłochy

Włoska Liguria

We włoskiej Ligurii pojawiamy się dwa razy jednego sezonu. Pierwszy raz w czasie upalnego lata, drugi raz jesienią. Wracając z Barcelony do Szwajcarii samochodem jest…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.